Ania Kruk porzuciła czcionki dla diamentów

Zaczynali w piwnicy rodzinnego domu. Firma miała się nazywać jak junior rodu – Wojciech Kruk, bo Ania nie chciała porzucić projektowania czcionek. Gdy już się zgodziła, poszła na kurs złotniczy. Rodzeństwo podzieliło się rolami: Wojciech zarządza, a Ania projektuje i jest twarzą marki. – Miałam dylemat, że nie pasuję do tej roli, bo marketingowo powinnam chodzić w różowych sukienkach, jeździć mini morrisem i pić szampana. A ja nic z tych rzeczy nie robię, więc postawiliśmy na to, jaka jestem na co dzień – opowiada w rozmowie z Propertynews.pl Ania Kruk.
- To my jesteśmy tym dorobkiem, piątym pokoleniem, więc nie można mówić o różnicy, tylko raczej ewolucji. Ania Kruk jest kolejnym rozdziałem w tej samej książce. Nową opowieścią. Często klienci, przechodząc obok naszego butiku, mówią: „Kruk? Ach, to ta córka Kruka”. Rzeczywiście tak jest i dosłownie, i w przenośni - mówi Ania Kruk.
Utrata kontroli nad marką W.Kruk była bardzo trudnym wydarzeniem dla rodziny Kruków. - Zachowaliśmy mały procent udziałów w firmie, ale nie jesteśmy zaangażowani w jej zarządzanie. Marka jest w tej chwili częścią wielkiej korporacji. Przyglądamy się tylko jej losom – czasem z uśmiechem, a czasem z bólem serca. Każda rodzinna firma ma w swojej historii bolesne zakręty. Ten był jednym z nich - opowiada.
Dalej w artykule:
- jak powstała marka Ania Kruk?
- o planach na przyszłość
- czy w dobie e-commerce ważne są stacjonarne sklepy?
- czy w rodzinie Kruków na prezenty dostaje się tylko biżuterię?
Atrakcyjne lokale w galeriach handlowych i centrach miast - zobacz oferty na PropertyStock.pl

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU PROPERTYNEWS.PL
lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie
© Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (1)
Odpowiedz-
0
0