Polskie ulice handlowe mają potencjał

To, że w Polsce istnieją ulice handlowe, tj. Nowy Świat, Chmielna czy Mokotowska w Warszawie, Floriańska i Grodzka w Krakowie, Świdnicka we Wrocławiu, Półwiejska w Poznaniu, czy Długi Targ w Gdańsku, to fakt. Klimat w Polsce nie różni się wiele od tego w Niemczech, w Wielkiej Brytanii zdecydowanie częściej pada deszcz, więc stwierdzenie, że ulice handlowe nie rozwijają się w podobnym tempie co w Europie Zachodniej z powodu warunków klimatycznych, jest nieprawdziwe.
Kolejnym, bardzo ważnym czynnikiem, korzystnie wpływającym na postrzeganie ulicy handlowej jako miejsca odróżniającego się od oferty tradycyjnych centrów handlowych, jest jakość przestrzeni publicznych. W Ustawie z 2003 r. o Planowaniu przestrzennym przez przestrzeń publiczną należy rozumieć obszar o szczególnym znaczeniu dla zaspokojenia potrzeb mieszkańców, poprawy jakości ich życia i sprzyjający nawiązywaniu kontaktów społecznych ze względu na jego położenie oraz cechy funkcjonalno-przestrzenne (...). Powinny zatem być zaaranżowane z myślą o ich użytkownikach, zachęcać do spędzenia czasu, muszą być czyste i bezpieczne, dostosowane do potrzeb niepełnosprawnych. Nie trzeba wielkich analiz, aby stwierdzić, że w polskich miastach bywa z tym różnie, a przecież są to obszary określające tożsamość tych miejsc.
Kluczową sprawą jest współpraca, i to współpraca wielu podmiotów na wielu płaszczyznach, co jak wiadomo nie jest proste. Podobnie jak w innych przypadkach zagospodarowania dzielnic, kwartałów, czy też pojedynczych nieruchomości, głównymi interesariuszami są mieszkańcy, władze miasta, właściciele nieruchomości oraz najemcy. W przypadku ulic handlowych, znajdujących się przede wszystkim w centrach miast, grupa ta jest szersza. Użytkownikami tych powierzchni i przestrzeni są także pracownicy okolicznych biur, studenci, a także turyści. Jak wiadomo wiele z tych grup ma swoje, niekoniecznie zbieżne interesy, co może spowodować impas w osiągnięciu porozumienia. Jednak w przypadku wspólnej wizji i woli współpracy, porozumienie jest możliwe do osiągnięcia. Partycypacja społeczna to instrument niedoceniany, często lekceważony, niejednokrotnie wykorzystywany w nieumiejętny sposób. A jest to najlepsza droga do wypracowania kompromisu, która powoduje wzrost zaangażowania i łatwiejszą akceptację różnego rodzaju pomysłów i projektów.
Doskonałym przykładem, jak grupy te mogą współdziałać są tzw. Business Improvement Districts (tłum. Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Dzielnicy), które z powodzeniem funkcjonują w Niemczech (ok.30), Wielkiej Brytanii (ponad 100), Irlandii (ponad 50) czy Stanach Zjednoczonych (ponad 1,200). Są to organizacje non-profit, posiadające osobowość prawną. Nadrzędnymi celami są: opracowanie i wdrażanie planów zagospodarowania zarówno przestrzeni publicznej, budynków komercyjnych, jak i użyteczności publicznej, strategii doboru najemców, promocja i marketing obszaru oraz administrowanie terenem BID (sprzątanie, wywóz śmieci, bezpieczeństwo i ochrona, itp.). Obszary wchodzące w skład BID są bardzo zróżnicowane pod względem wielkości oraz lokalizacji w mieście, jednak w Europie przede wszystkim dotyczą centrów miast w tym ulic handlowych.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)
Nie ma jeszcze komentarzy. Twój może być pierwszy.