Firmy transportowe umierają po cichu


Jeszcze w normalnych czasach firmy z branży TSL zmagały się z terminowym regulowaniem zobowiązań i rosnącymi kosztami działalności. Z danych PIE i BGK (Comiesięczny monitoring nastrojów polskich przedsiębiorstw) wynika, że 4 na 10 przedsiębiorców obawia się, że ich płynność finansowa nie wystarczy na dłużej niż 3 miesiące. Przewoźnicy mają również utrudniony dostęp do wsparcia od państwa, ponieważ część z nich nie kwalifikuje się do udziału w tarczy antykryzysowej.
Firmy gastronomiczne, hotele czy handel zdominowały w ostatnich tygodniach dyskusję o wpływie pandemii i obostrzeń z nią związanych na gospodarkę. W tym czasie branża transportowa pozostaje w cieniu, mimo że również odnotowuje spore straty ekonomiczne. Problemy z zaległościami w rozliczeniach z kontrahentami i bankami towarzyszyły firmom z sektora TSL od lat. Pandemia dodatkowo pogłębiła kłopoty z ich płynnością finansową. Wstrzymanie dostaw do sklepów w galeriach handlowych czy ograniczenia w przemieszczaniu się ludzi to tylko dwa czynniki, które spowodowały, że branża transportowa odnotowała czwarty co do wysokości wzrost zaległości na rynku. Po pół roku od pierwszego lockdownu 9,1 proc. firm z tego sektora miało problemy z przeterminowanymi zobowiązaniami – najwięcej wśród największych sektorów gospodarki budujących polskie PKB.
– Wielu konsumentów na co dzień nie zauważa, jak duży wpływ ma niepewna i dynamicznie zmieniająca się sytuacja gospodarcza w kraju oraz w Europie na przedsiębiorstwa transportowe. W styczniu br. blisko 13 proc. firm sektora TSL spodziewało się nadejścia lub pogłębienia problemów z zatorami płatniczymi, w tym takich, które mogą zagrażać ich stabilności (dane GUS) – komentuje Jan Enno Einfeld, dyrektor zarządzający Finiata Group. – Wiele przedsiębiorców zgłasza problemy z pokryciem kosztów stałych oraz wynagrodzeń pracowników, ponieważ bieżące obroty są niewystarczające. Obecnie aż 43 proc. firm ocenia, że ich płynność finansowa nie wystarczy na dłużej niż 3 miesiące (dane PIE i BGK).
Firmy autobusowe od blisko roku znajdują się w najtrudniejszej sytuacji – w okresie od marca do czerwca 2020 branża została z dnia na dzień zablokowana przez rządowe rozporządzenia. W czasie wakacji oraz ferii zimowych Polacy zrezygnowali z długodystansowych podróży wycieczkowych, a uczniowie i studenci (dojeżdżający do szkół z małych miast i wsi) od kilku miesięcy uczą się zdalnie. Sytuacji branży nie poprawiła tzw. Tarcza 5.0, ponieważ wyeliminowano z niej przewoźników, którzy jako dominującą działalność w PKD posiadają inny kod niż 49.39.Z - "Pozostały transport lądowy pasażerski, gdzie indziej niesklasyfikowany". Oznacza to, że pominięto w niej m.in. przedsiębiorców zapewniających transport miejski i podmiejski.
Mniejszy popyt i mniej inwestycji
Przełom roku dla branży transportowej był często szansą na nadrobienie strat. Niestety, w grudniu z powodu ogłoszenia narodowej kwarantanny i ograniczeniu przemieszczania się ludzi w okresie świątecznym popyt na usługi transportowe znacznie spadł. Co czwarta firma (28 proc.) zanotowała uszczuplenie portfela zamówień w grudniu o ponad 10 proc. w porównaniu z listopadem. Przedsiębiorcy pesymistycznie oceniają bieżący popyt oraz sprzedaż także w nowym roku.
- 1
- 2
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)
Nie ma jeszcze komentarzy. Twój może być pierwszy.